
U Kmicica i Łupaszki - Wacław Szewieliński - książka
Producent:
Wspomnienia „Zawiszy” z oddziału „Kmicica” i 5. Wileńskiej Brygady AK
legendarnego Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”.
Nagle usłyszałem rozkaz „Ostrowskiego”:
– Chłopcy, z bronią do mnie!
Odwróciłem się i wtedy ujrzałem pepesze partyzantów sowieckich
skierowane na „Ostrowskiego”. Padł kolejny rozkaz: „Rzuć broń!”.
W tym momencie okrążyli nas partyzanci sowieccy w liczbie znacznie
przewyższającej stan naszego oddziału. Broń mieli gotową do strzału.
Rozległy się krzyki.
– Ruki w wierch! Brasaj aruzie!
Posypały się strzały, a pociski gwizdały nad naszymi głowami. Kazano nam
się położyć, zrewidowano nas, ograbiono, rozbrojono i rozebrano. Do
obozu wprowadził Rosjan nasz żołnierz z obstawy „Kmicica”,
prawdopodobnie dowódca kawalerii „Ostróg”. Wraz z „komandirami”
partyzantów sowieckich Sudarikowem i Saszkowem wjechali bryczką, a inni
na koniach lub pieszo. Kolega Franciszek Szurpicki „Brzózka” odmówił
oddania broni. Stał na warcie, kiedy podchodzili sowieccy partyzanci,
wyjął granat i rozerwał się.
[...]
Porozumienie zawarte nad jeziorem Narocz pomiędzy dowódcą partyzantki
sowieckiej płk. Fiodorem Markowem i dowódcą AK por. Antonim Burzyńskim
„Kmicicem” zostało podstępnie złamane. 26 sierpnia 1943 roku
zaproszonego przez Rosjan „Kmicica” i członków jego sztabu uwięziono, a
potem zamordowano. Taki los spotkał około 80 ludzi z liczącego 300
żołnierzy oddziału „Burza”. Ponadto od kul partyzantów sowieckich
zginęło około 40 ludzi z konspiracyjnej sieci terenowej.
[...]
W pierwszych miesiącach po rozbrojeniu bazy „Kmicica” i powstaniu nowego
oddziału „Łupaszki” stosunki z Sowietami pozostawały bardzo napięte.
Nasiliła się wzajemna wrogość. W końcu 1943 roku, jeśli dochodziło do
walk z partyzantką sowiecką, to głównie w obronie miejscowej ludności
polskiej. Właśnie w połowie listopada „Łupaszka” osobiście poprowadził
5. Brygadę na tereny najbardziej uczęszczanej trasy wypadowej
rabunkowych grup partyzantów sowieckich.
[...]
Byliśmy okrążeni i spychani do rzeki Straczanki, lecz cała 5. Brygada
walczyła na śmierć i życie ze zdradzieckim sowieckim „sojusznikiem”.
Rannych przewożono na drugi brzeg pod opieką sanitariuszki „Aldony”.
Przeprawę osłaniał „Pawlik”. Pierwszy pluton „Kitka” walczył do końca
tak długo, aż przystąpił do przeprawy.
[...]
Na znak odwrotu wystrzelona została czerwona rakieta, która oznaczała
jednocześnie koniec walki. Okazało się jednak ku naszemu zdumieniu, że
strzelanina trwała nadal – walczyli teraz z sobą już tylko partyzanci
sowieccy, dla których czerwona rakieta stanowiła po prostu umówiony znak
przystąpienia do ataku. Strzelali prawdopodobnie wyłącznie do siebie,
gdyż nikogo z naszych już tam nie było.
[...]
Według ustaleń miejscowej ludności, sowieccy napastnicy po bitwie w
Radziuszach mieli około 250 zabitych i rannych, gdy tymczasem straty
naszej brygady wyniosły dwóch żołnierzy, z których jeden utonął w rzece.
(fragmenty książki)
Sklep: skupszop.pl
Cena:
31.41
PLN
Przejdź do sklepu